Po długiej przerwie, z której nawet nie próbuję się tłumaczyć, takie oto spostrzeżenie:
PS2 żyje i ma się dobrze. Rzeczywiście - jak na konsolę, która debiutowała na rynku
sześć siedem lat temu, kondycja godna podziwu. I podczas gdy jej niegdysiejsi konkurenci już dawno zalegli na konsolowym cmentarzysku,
Playstation2 w Europie ma przed sobą rok z pewnością nie mniej udany od poprzedniego, bardzo udanego. Argumenty? Oto kilka z nich:
The Red Star (Take-Two Interactive, kwiecień).
Ta gra miała ukazać się już 2 lata temu ale jej niedoszły wydawca (Acclaim) zbankrutował kilka tygodni przed oczekiwanym terminem premiery. Teraz, za sprawą firmy Take-Two Interactive, odżyły szanse na jej wydanie. Red Star to połączenie oldschoolowej gry beat'em up w stylu Golden Axe z jeszcze bardziej oldschoolową chodzoną strzelanką a'la Contra, wszystko podane w sosie kosmicznego shoot'em up'a. Dla nieobytych z tematem: z grubsza rzecz biorąc chodzi o lawirowanie bohaterem pomiędzy wiązkami laserów i nadlatującymi z wszystkich stron pociskami oraz jednoczesne likwidowanie hord nadciągających na nas przeciwników (przy pomocy broni zarówno palnej, jak i białej). Gra bazuje na komiksie o takim samym tytule, z akcją osadzoną w alternatywnej rzeczywistości magiczno-futurystycznego Związku Radzieckiego
Red Star byłby dla mnie jedną z bardziej oczekiwanych gier roku, gdyby nie fakt że jakieś 2 lata temu już ją ukończyłem (anulowana wersja wyciekła do Internetu). Ale tym bardziej polecam, takie gry są na wagę złota a ta zostanie wydana jako produkt budżetowy.
Burnout Dominator (Criterion/ EA, marzec)
Czyli piąta część najlepszej serii arcade'owych "wyścigówek" na PS2. Poprzednia odsłona, Burnout Revenge, była tak fajna i tak ładna, że niełatwo jest wyobrazić sobie jak będzie wyglądać jej następczyni tworzona z myślą o konsolach nowej generacji. Łatwo natomiast wyobrazić sobie kolejną odsłonę na stare, dobre PS2. Najważniejsza informacja: Dominator - inaczej niż Revenge - ma stanowić powrót do korzeni i skupiać się głównie na ściganiu, kwestię taranowania innych uczestników ruchu drogowego odstawiając na boczny tor.
Mercenaries 2 (Electronic Arts, czwarty kwartał)
Może pamiętacie: Mercenaries - bardzo fajna gra - takie wojenne GTA, w którym wcielamy się w rolę najemnika wykonującego za pieniądze zadania dla poszczególnych stron konfliku. Spory teren działania, duża swoboda, ciekawe bronie i pojazdy do wykorzystania, niezły humor. Jej oczekiwana kontynuacja zapowiadana była jako tytuł next-genowy ale parę dni temu gruchnęła wiadomość, że posiadacze PS2 również dostaną swoją wersję i że podobno nie będzie to byle ochłap... Oby.
God of War II (SCEE, marzec)
Jednym zdaniem: kontynuacja jednej z najlepszych gier ostatnich lat, która jest grą jeszcze lepszą.
Grand Theft Auto: Vice City Stories (Rockstar Games, marzec)
Trzeba przyznać, że Rockstar przy okazji przenoszenia gier z serii GTA na konsolę PlayStation Portable nie idzie na łatwiznę i - w dużej mierze wykorzystując stare mapy - dba o przygotowanie całkowicie nowych zestawów misji. Ma to jeszcze jeden plus, a mianowicie można potem te gry sprzedać po raz kolejny w wersji na PS2 - tak było w przypadku Liberty City Stories, tak jest przy okazji Vice City Stories.
Akcja gry VCS toczy się w roku 1984, a więc dwa lata przed wydarzeniami znanymi z Vice City. Wcielamy się w postać Victora Vance - brata zamordowanego na samym początku GTA: Vice City Lance'a Vance - czarnoskórego dealera narkotyków i wspólnika ówczesnego głównego bohatera, Tommy'ego. W nowej grze pojawia się część elementów wprowadzonych w GTA: San Andreas, między innymi możliwość czerpania zysków z przejmowanych lokali i ich rozbudowę.
Final Fantasy XII (Square/Enix, luty)
Rogue Galaxy (SCEI, czerwiec)
Obie gry zostały już wydane w Japonii i w USA. Ciężko mi powiedzieć coś więcej na ich temat, bo fanem gier jRPG nie jestem a z Final Fantasy znam tylko soundtracki. Wiem tylko tyle, że FFXII jest jedną z najbardziej udanych odsłon kultowej serii, a RG to gra znanego studia Level 5 (m.in. Dark Cloud, Dragon Quest VIII), której też podobno nic zarzucić nie można. Dziesiątki godzin zabawy dla miłośników japońskich eRPeGów i godne pożegnanie ulubionej platformy jRPGowców.
Tomb Raider: Anniversary (Eidos Intereactive, maj)
O ile kolejne odsłony Grabieżcy Groboców wydawane po roku 1998 były albo bardzo słabe, albo co najwyżej bardzo mocno przeciętne, o tyle ostatnia gra z serii (Legend) była już całkiem udana. Na pewno nie jest to jedyny powód, dla którego warto jest czekać na remake pierwszej, wydanej 10 lat temu, odsłony serii. Autorzy zapowiadają, oprócz oczywistego w tym przypadku unowocześnienia oprawy, także cały szereg świeżych patentów. Niektóre, jak np. bieganie po ścianach, najbardziej hardcore'owych fanów oryginalnego Tomb Raidera mogą przerażać, ale grunt że zachowane zostaną klasyczne levele i - mniejmy nadzieję - klimat. Trailer do obejrzenia na stronie domowej.
Okami (Clover / Capcom, luty)
Okami to z grubsza rzecz biorąc taka Zelda, tyle że sterujemy nie Linkiem a wilkiem, a w miejsce Okaryny Czasu czy batuty z Wind Waker'a dostajemy pędzelek, którym - między innymi - dorysowywać możemy różne elementy otoczenia. Różnic jest oczywiście więcej, ale podobnie jak Zelda jest to na pewno wielkie przeżycie growe. Oraz - ciężko temu zaprzeczyć - wielkie osiągnięcie artystyczne. Spóźniona europejska premiera i obowiązkowy "musiszmieć" ("must-have") dla każdego szanującego się posiadacza PS2.
Manhunt 2 (Rockstar Games, czwarty kwartał)
Lubię twórczość Rockstara, ale akurat Manhunt mnie się nie spodobał. Z pewnością była to jedna z najbardziej brutalnych gier w historii, w wielu miejscach przekraczająca granice dobrego smaku - i głównie (a może nawet tylko) temu zawdzięczała swoją popularność. Co jednak chciałbym zaznaczyć, nie przekreślam jednocześnie zapowiedzianego niedawno sequela tej pozycji, chociaż na podstawie krótkiego teasera nie jestem w stanie wyrobić sobie zdania na jego temat. Można go obejrzeć na stronie domowej (uwaga - "This product is not yet rated!").