Ten Greatest Moments in Gaming.
Do napisania tego artykułu zainspirował mnie tekst "20 Greatest Moments in Console Gaming" zamieszczony w czasopiśmie Electronic Gaming Monthly (11/2002). Jego autorzy starali się wybrać 20 najwspanialszych, najbardziej pamiętnych momentów z różnych gier. Wyróżnione zostały m.in.: awaria w Black Mesa (Half Life), opera w Final Fantasy III i zachód słońca w The Legend of Zelda: Ocarina of Time. Ciekawy, choć nie zaskakujący, był brak w tym zestawieniu jakichkolwiek gier produkcji polskiej. Postanowiłem więc sporządzić subiektywną listę Dziesięciu Najwspanialszych Chwil w Polskich Grach. Z malutkim przymrużeniem oka.
Zapraszam do lektury i ostrzegam o CIĘŻKICH SPOJLERACH.
#10 Siedem i pół miliona widzów na meczu Arka: Bałtyk.
Tytul: |
Liga Polska Manager |
Rok wydania: |
1994 |
Platforma: |
Amiga 500 |
Wydawca: |
LK Avalon |
Developer: |
Group M |
Nie wiem, czy Liga Polska Manager była najlepszym rodzimym managerem piłki nożnej. Pamiętam, że wszystkie nazwiska piłkarzy w tej grze były całkowicie zmyślone. Był to natomiast jeden z nielicznych managerów, w którym rozbudowa stadionu przebiegała bez żadnych ograniczeń i taka np. Arka Gdynia po kilku udanych sezonach mogła dysponować obiektem mogącym pomieścić osiem milionów widzów. Co ciekawe, rzeczywista widownia oscylowała wtedy w granicach 90% pojemności stadionu.
#9 Spacer po wnętrzu gotyckiej katedry.
Tytul: |
Mortyr |
Rok wydania: |
1999 |
Platforma: |
PC Windows |
Wydawca: |
Mirage |
Jednymi z pierwszych gier, o których rodzima prasa odważyła się pisać, że stanowią rzeczywistą odpowiedź na to co wydaje się na zachodzie (pomimo że były technologicznie zacofane o jakieś 4 lata) były dwie strzelanki FPP - Pył (1998) i Target (1998). Za FPP na prawdziwie zachodnim poziomie uznać można dopiero wydanego w 1999 roku Mortyra. Grę rozpoczynaliśmy w gotyckiej katedrze i fragment ten został zrealizowany naprawdę efektownie - mieliśmy okazję podziwiać promienie światła przenikające przez kolorowe witraże i refleksy na marmurowej posadzce.
Docenili to zachodni recenzenci, porównując oprawę omawianej sceny do grafiki w Unrealu. Ogólnie jednak gra poza granicami Polski zbierała mocno niepochlebne recenzje. Chociaż - z drugiej strony - wcale nie takie najgorsze, gdyż o wydanym kilka lat później przez tę samą ekipę Sniperze IGN.com napisał: "Sniper: Path of Vengeance is actually more awful than the developer's last game, the thoroughly wretched Mortyr".
#8 Gdzie kończy się gra a zaczyna rzeczywistość?
Tytul: |
Łowca: Ostatnie Starcie |
Rok wydania: |
1993 |
Platforma: |
Amiga 500 |
Wydawca: |
IPS Computer Group |
Developer: |
Group M |
Gra na podstawie filmu pod takim samym tytułem, z młodym Damięckim (syn) i Wojciechem Malajkatem (ojciec). Film beznadziejny, za to zrobiony w stylu amerykańskim (tylko że oczywiście za 100x mniejszą kasę i 10x gorzej). Gra również dosyć nieudana – ale nie o jakości chciałbym w tym wypadku pisać.
W filmie młody bohater – fan gier komputerowych, dziesięcioletni Janik - dostaje od ojca w prezencie nową gierkę („niezwykle rzadko spotykaną na rynku”). Jak się później okaże, gra toczyć się będzie jednocześnie na ekranie konsoli i w prawdziwym życiu: czarne charaktery (Thorn i Gaeth) uprowadzą jego starego i tylko od zdolności manualnych dzieciaka zależeć będzie, czy kiedykolwiek zobaczy się z ojcem. Takie pytania, jak: "czy żyjemy wewnątrz gry wideo?", "gdzie istnieje granica między grą a rzeczywistością" polscy twórcy zadawali sobie kilka lat przed premierą Matrixa.
I na koniec cytat z portalu filmweb.pl (komentarz odnośnie filmu): „Kicha roku i do tego kolorowa grafika na Game Boy i kartridże nazywali dyskietkami...”. Jak widać, niektórzy biorą wszystko na serio...
#7 Dlaczego w Wąchocku ludzie chodzą do kościoła w kaskach?
Bo lina się urwała i kościelny rzuca w dzwon cegłówkami.
Tytul: |
Sołtys |
Rok wydania: |
1995 |
Platforma: |
PC DOS |
Wydawca: |
LK Avalon |
Przygodówki LucasArtsu od polskich naśladowców różniły się tym, iż o ile w tych pierwszych sporadycznie zdarzały się zagadki nielogiczne, o tyle w polskich sporadycznie zdarzały się zagadki logiczne. Wydany w 1995 roku przez LK Avalon Sołtys wypadał na tym tle o tyle korzystnie, że tę - musimy sobie to jasno powiedzieć - wadę potrafił zamienić w zaletę (bardzo cenna rzecz, gdyż gra więcej zalet niestety nie posiadała).
Swego czasu popularnością w narodzie cieszyły się dowcipy-zagadki o Sołtysie Wąchocka, reprezentujący dość abstrakcyjny typ humoru. Znajomość owych żartów okazała się przydatna podczas gry w Sołtysa, gdyż np. aby przejść obok wieży kościelnej, musieliśmy mieć na głowie kask (patrz podtytuł). Raz, że śmiesznie, dwa że sprawa była postawiona jasno, w przeciwieństwie do wielu innych gier adventure made in Poland.
#6 Upiór.
Tytul: |
Upiór |
Rok wydania: |
1993 |
Platforma: |
Atari XE/XL |
Wydawca: |
LK Avalon |
Upiór był grą upiornie nędzną, ale wcale nie najgorszą wydaną w owym czasie na Małe Atari. Radosna twórczość rodzimych programistów, taśmowo produkujących wówczas coraz gorsze kopie tego samego pomysłu, który sam w sobie nie był zbyt dobry. Upiór stanowił pewnego rodzaju masę krytyczną, której przekroczenie miało spowodować że już nigdy więcej nie chciałem zagrać na Atari. Dlaczego więc znalazła się w tym zestawieniu? Po raz kolejny przestraszyłem się w tak mocno dopiero podczas gry w Half Life.
#5 Zachód słońca w Bełchatowie.
Tytul: |
Rajd przez Polskę |
Rok wydania: |
1996 |
Platforma: |
Amiga 500 |
Wydawca: |
LK Avalon |
Dobrych kilka lat przed Maluch Racerem na polskim rynku ukazała się gra, w której również można zasiąść za sterami Malucha (a także Cinquecento i Poloneza Caro). Co prawda, podobnie jak to ma miejsce z Maluch Racerem, grafika była słaba, model jazdy bardzo słaby a grywalność bardzo bardzo słaba, ale żadna inna wydana w owym czasie gra nie umożliwiała podziwiania panoramy Bełchatowa na horyzoncie.
#4 Momenty.
Tytul: |
Rezerwowe Psy |
Rok wydania: |
1999 |
Platforma: |
PC Windows |
Wydawca: |
Cenega Poland |
Developer: |
Nekrosoft |
Gra Rezerwowe Psy charakteryzuje się dużą ilością tzw. akcentów humorystycznych, przy czym obecny tu humor jedni określali jako totalnie żenujący i rynsztokowy a inni jako całkiem niezły ale też rynsztokowy. Sama rozgrywka zbliżona jest do takich pozycji, jak np. Jagged Alliance czy seria UFO, tyle że oczywiście standardowo wszystko jest o wiele gorsze. Dużo przemocy, dużo obrazoburczych żarcików, dużo wulgaryzmów, dużo seksu... No właśnie, ponieważ jest to tekst o najlepszych momentach w grach to już wiadomo skąd bierze się tak wysoka pozycja Rezerwowych Psów. Oj, momenty były. Dlatego nie ma screena.
#3 Liga Żużla.
Tytul: |
Żużel |
Rok wydania: |
1994-1998 |
Platforma: |
PC DOS |
Wydawca: |
Piotr Kamiński |
Wyjątkowo gra niekomercyjna i całkowicie amatorska. Zerowe wymagania sprzętowe i prosty pomysł - gra obsługiwana jednym klawiszem, umożliwiająca jednoczesną zabawę czterem graczom (w późniejszych wersjach większej liczbie) przy użyciu jednej klawiatury. W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych niezastąpiona na lekcjach informatyki - właśnie za te niezapomniane chwile pełne sportowych emocji zostaje nagrodzona miejscem na podium.
#2 Sklep Koła Fortuny.
Tytul: |
Koło Fortuny |
Rok wydania: |
??? |
Platforma: |
Amiga 500 |
Wydawca: |
??? |
Spośród wielu adaptacji popularnego teleturnieju jedna zasługiwała na szczególne uznanie, pod względem oprawy A/V bijąc konkurencję na głowę. Gra powstała w czasach, gdy Koło Fortuny grało jeszcze w swoim najlepszym składzie: Wojciech Pijanowski, Magda Masny i tajemniczy głos zza kadru - Tadeusz. Zadaniem Tadeusza było odpowiadanie na pytanie prowadzącego, które brzmiało po prostu - "Co dziś mamy na kole?". Tadeusz odpowiadał wtedy np. "Dzisiaj na kole mamy łóżko wodne o wartości dwudziestu pięciu milionów złotych".
No więc chodzi o to, że takie łóżko wodne sobie mogliśmy kupić w grze. A w finale czekał na nas Polonez Caro ufundowany przez tygodnik Miliarder, z bagażnikiem pełnym kiełbasy z Elektromisu, ewentualnie tuzinem zgrzewek wody mineralnej MultiVita.
#1 Śmierć Klocka.
Tytul: |
Franko |
Rok wydania: |
1994 |
Platforma: |
Amiga 500 |
Wydawca: |
Mirage |
Klocek, ostatni i najpotężniejszy boss we Franko, kultowej amigowej napier nawalance z pierwszej połowy lat 90-tych. W trakcie walki na śmierć i życie zwraca się do sterowanego przez nas bohatera słowami: "Zmęczyłeś mnie śmieciu, muszę zajarać", siadając na zardzewiałej barierce na wiadukcie kolejowym...
Nieodżałowany Emilus z Top Secretu ukuł oryginalne określenie dla tego typu gier - "gra zbójecko-napadalska". Franko był pierwszym i najdonioślejszym polskim przedstawicielem tego gatunku. Dla tych co nie grali, lub nie pamiętają - Franko postanawia pomścić kolegę, pobitego na śmierć przez osiedlowych cwaniaczków w ortalionach (do których to sami się poniekąd zaliczali). Akcja gry rozgrywała się w portowym mieście Szczecin a na swojej drodze (drodze "obłąkańczej vendetty", jak rezolutnie tłumaczono podtytuł gry) Franko mijać będzie znajome widoki - szare bloki, brudne ulice, mury z charakterystycznymi napisami: "Depeche Mode" i "Pogoń Pany ", mężczyzn załatwiających swoje potrzeby fizjologiczne w krzakach, młodzież pijącą piwo w parku lub gromadzącą się przy wejściu do klatek schodowych, parkingi pełne "maluchów" i polonezów... Przy okazji niszcząc wchodzących mu w drogę dresów, skinheadów, depeszy, homoseksualistów, metali i policjantów.
Gra jest dobra. Oczywiście dla gracza z tzw. "zachodu" nie będzie to żaden wypas, ale Polakowi gra mogła się podobać. Do codziennego języka weszły okrzyki przeciwników (m.in. "Wąchaj!", "Spadaj pierdoło!" i "Moja głowa"), dobrych cytatów w grze była z resztą cała masa.
No cóż... W dzisiejszych czasach firmie, która zdecydowałaby się na wydanie czegoś podobnego, środki masowego przekazu zgotowałyby piekło. Z tego, co pamiętam, w 1994 roku Franko został przemilczany przez media głównego nurtu. I dobrze się stało, bo dzięki temu otrzymaliśmy produkt o bezcennej wartości poznawczej. Obok "Blokersów" Latkowskiego i reportaży Magazynu Gazety Wyborczej ciężko znaleźć inne dzieło równie bogato opisujące życie polskich blokowisk u schyłku XX wieku - w dodatku warto zauważyć, że Franko ukazał się najwcześniej.
I tyle.